Pewnie nie jestem pierwszym, który to zauważa, ale dla mnie Fargo Coenów to ukazanie ludzkiej brzydoty.
O tej wewnętrznej (chciwość, bezmyślność, głupota, brak logiki itp) napisano już wiele, ale ten film emanuje wręcz brzydotą zewnętrzną. Wyrazy twarzy większości postaci są albo tępe (jeden z porywaczy, teść, jedna z prostytutek), albo śmieszne, w najlepszym przypadku dziwne, nieobecne... Kluczem sa tu zęby - jest kilka scen gdzie autorzy wręcz atakują wielkimi szczękami - to nie może byc przypadek. Ekspedientka szczerząca swoje zęby, Buscemi atakuje widza raz za razem swoim uzębieniem, albo facet na parkingu... Nie chcę być źle zrozumiany - nie chodzi o to, żeby nabijać się z wyglądu - ale, odnoszę wrażenie, że to celowy zabieg (podrasowany rzecz jasna sama gra aktorską, mimiką itp) autorów. Tak jakby chcieli krzyknąć - wszyscy ładni wyjechali na Florydę, albo do Kalifornii, w Minnesocie i Północnej Dakocie zostali ci mniej atrakcyjni... To też jest Ameryka.
sorry za post pod postem ale tak wyszło...
Zgadzam się. Dzięki temu ten film jakoś tak intryguje i irytuje jednocześnie. Zwłaszcza policjantka- ładna kobieta robiąca tak brzydkie miny, że chwilami na nią nie można patrzeć a jednak człowiek chce na nią patrzeć ;D
Bardzo ciekawe spostrzeżenie i niesposób się nie zgodzić. Tak ludzie po prostu wwyglądają;)) ja nie mogę zdzierżyć większości dzisiejszych produkcji czy tradycyjnych amerykańskich komedii, w których wszyscy od lewa do prawa są modelowo atrakcyjni. To nienaturalne. Często na ekranie brakuje kogoś nietuzinkowego, o niebanalnej urodzie, by zbalansować tę sztuczność.
dla mnie motyw przewodni u Coenów to pochwała prostoty i nie tylko chodzi mi o ten film, o te mniej udane też, jak dla mnie to często się powtarza
Nie wierz w "Słoneczny Patrol" i inne lukrowane produkty fabryki snów. Ameryka to nie sami piękni i młodzi. "Fargo" oddaje właściwe proporcje; minimum 2/3 jankesów to przeciętniaki (byłem, widziałem). Ale m.in. dzięki temu ten film jest taki dobry (wiarygodny).
Nikt o zdrowych zmysłach nie wierzy w lukrowany hollywoodzki świat - ale w przypadku Fargo odnoszę wrażenie, że klucz doboru obsady był szczególnie jasny i czytelny - "wybieramy aktorów dalekich od obowiązujących kanonów urody" i ów brak urody będziemy eksponować na każdym kroku