Aż trudno uwierzyć, że autor "NOCNEGO KOWBOJA", czy "MARATOŃCZYKA", "Sokoła i Koki", "DNIA SZARAŃCZY", "Pacyfik Heights", nie wspominając o cudownej "DARLING" popełnił ten marny telwizyjniak. Z drugiej strony trudno się dziwić doborowym aktorom, że w tym zagrali. Mistrzowi się nie odmawia.
Czy ktoś może mi powiedzieć co to za piosenka leciała w filmie, to było w drugiej połowie filmu w tej scenie z Kieferem Sutherlandem jak był u siebie w domu i oglądał teledysk do tej piosenki w TV a potem wyszedł na balkon :)
Twórcy filmu nie pozostawiają widzowi żadnych wątpliwości z jaką kreaturą mamy do czynienia w przypadku postaci granej przez Kiefera Sutherlanda. Swoją drogą aktor ten pasuje do ról faszystowskich świń bez krztyny ludzkich uczuć. W każdym razie nie jest to film na temat: "czy wolno odebrać życie nawet najgorszemu...
czy tak się zachowuje matka po stracie dziecka? Czy to tylko słaba gra Sally? Nie wyglądała na zbyt zdruzgotaną