przeciez to cos bo filmem tego nie nazwe wskazuje na poziom intelektualny rezysera a zaloze sie ze nie przewyzsza on poziomu 3 letniego dziecka... fabula jest tak spojna jak pszczoly luzem wiezione na nieoslonietej przyczepie... o wiele przyjemniej oglada sie Dynastie albo inne scierwo portorykansko-brazylijsko-peru wiansko-rosyjskie... ten film jest kolejnym dowodem na to ze NIEMCY nie powinni nawet kawy na planie podawac... a juz na pewno nie wspolpracowac przy realizacji filmu... a pan Val Kilmer chcial chyba zakonczyc kariere w jakis "blyskotliwy" sposob bo po tym filmie to nikt nie bedzie ogladal pozycji z nim w roli glownej... a szkoda bo go kiedys lubilem... np w "Swietym" zagral niezle... a tutaj to ja bym lepiej zagral a z filmem mam tyle wspolnego co z podwodna akrobatyka... filmu nie porownam nawet do "biletu na hawaje" bo tamten przynajmniej mial jakas fabule... jesli ktos chce to obejzec to polecam jedynie dla ludzi ktorzy zasnac nie moga i potrzebuja usypiacza... tylko ostrzegam ze mozna sie zanudzic na smierc... poza tym podziwiam goscia ktory po otrzymaniu strzalu z shotguna z odleglosci 3 metrow nagle kilka scen pozniej rozmawia z glownym bohaterem... i wiecie co? i on zyje... to jest po prostu piekne... DNO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!