Doskonałe role główne, świetny scenariusz i niesamowicie pociągająca, ale też wzbudzająca bardzo negatywne emocje Grażyna Trela! Tylko samo zakończenie bym zmienił...
Fakt, samo zakończenie jest przewidywalne - od momentu, gdy w chatce woda w czajniku zaczęła się gotować i kipieć, wylewać się, to było wiadomo, co się stanie, jak to się skończy.
Tylko ten pomysł z zabójstwem w basenie przez porażenie prądem wydawał mi się mocno niedopracowany - przecież ktoś mógł zobaczyć Kramera, gdy ten wrzucał elektrody do wody. To zabójstwo "na bezczelnego", w biały dzień. Gdyby go ktoś zobaczył i policja go złapała, to wszystko by się zawaliło. W porównaniu z pozostałymi ten pomysł był najbardziej błahy i najbardziej obarczony wadami, w największym stopniu uzależniony od sprzyjających okoliczności.
A tak BTW: jak się nazywał ten klasyczny utwór funkowy (anglojęzyczny), który leciał na tej imprezie na początku filmu? Na tej, na której przemawiał Jan Jankowski? Znam tę piosenkę, tylko nie pamiętam tytułu ani wykonawcy.
Też tak uważam. Podłożenie ładunku w samolocie i przebranie się za sprzątacza, też bardzo ryzykowne zwłaszcza, że ten był w pracy. Najlepiej dopracowany był "złoty strzał".
Ale wiesz, on wiedzial że ten kuzyn placi za to żeby być sam wiec bylo wiadomo że nikt nie wejdzie i nie zobaczy. Z drugiej strony yylko ten kuzyn był niewinny...